Opis: Dlaczego ktoś próbuje odseparować od społeczeństwa kaleki w odosobnionym ośrodku? Czy tylko po to, by nauczyć ich latać? W Gotteswind formuje się zupełnie inny świat, wewnętrzne państwo w państwie, oddzielne społeczeństwo: niepełnosprawni wraz ze swoimi opiekunami tworzą mikroukład władzy, namiętności i pożądania.
Wszystkie nieba to poetycka i fizjologiczna zarazem opowieść o inności i wykluczeniu. Jest tu miejsce na opis dojmującego fizycznego cierpienia, utrudnień, na które skazane jest cierpiące ciało, ale i na oniryczne wizje.
Moja recenzja:
Zapach
cuchnących prześcieradeł. Ryk silnika. Ciąg fizjologicznych upokorzeń. Ułomność
uczuć. Ból. Samotność. Tęsknota. Strach.
Nie tak wyobrażano sobie życie.
Nie o takich światach opowiadano szkole. Nie takie piosenki śpiewała Matka…
Nie pytano o
nic…. Zabito. Zabrano. Odizolowano. I tu dopiero miał się zacząć świat. Życie
od nowa. Bez bliskich, z dala od domu pełnego brutalnych wspomnień i bidula
pełnego samotności. Bo tak przecież
lepiej. Bo tak trzeba. Nie dla siebie. Dla innych…
Niewiele wspomnień. Niewiele pięknych wspomnień.
Hansa
poznajemy w momencie, kiedy jego nowy świat jest już dla niego całym światem.
Jedynym, jaki ma, jaki mu pozostał. Nie ma już świata sprzed ośrodka. Nie ma też
świata po nim. Jest tu i teraz. W Gotteswind. Pośród kalectwa i ułomności. Za
murami. W realnym odosobnieniu i czeluściach ptasiej nadrealności. W miejscu,
gdzie ucząc latania, „lepią z ciebie herosa, bohatera, wzór i symbol, treść
legend i poematów”.
Autor właśnie
Hansa czyni narratorem opowieści. Opowieści o życiu i śmierci. O rodzinie,
której już nie ma i o bliskich, których z każdym dniem coraz mniej. O
codziennej łóżkowej wegetacji i o możliwości latania dającego spełnienie.
Poznajemy jego
myśli, zamiary, marzenia i lęki. Odkrywamy z nim inne światy, doświadczamy
pierwszych miłosnych uniesień i erotycznych doznań. Widzimy niewidoczne,
słyszymy niesłyszalne i czujemy to, czego na co dzień nigdy byśmy nie poczuli.
W skrawkach wspomnień, w zakamarkach pamięci, w detalach otaczającej nas
rzeczywistości dostrzegamy piękno. Drobne, codzienne radości. Zapach bzów.
Stukot silnika. Dotyk dłoni.
Akcja powieści
oscyluje na granicy światów. Tego realnego, z mechanizmami totalitarnej władzy
i kalekami robiącymi pod siebie, stworzonymi do „wyższych celów” oraz onirycznego,
z personifikacją lęków, z pochodami nocnych zjaw z Panem Krukiem na czele, z
przenikaniem przez międzyświatowe błony, z koszmarem na jawie. Rzeczywistość
miesza się z nierzeczywistością, „świat z nieświatem, realność z nierealnością,
sen z niesnem”. I nikt nie wie, co jest prawdą, a co nią nie jest… Nie wie też
tego Hans. Zasupłały mu się te światy, „zamotały w jeden poplątany
wszechświat”, wynaturzyły rzeczywistość. I nie ważnym stało się, czy wszystko
to, co przeżywa jest snem, czy nim nie jest. Ważnym jest, że nad każdym z tych
światów wisi widmo nieuniknionej śmierci.
Przedsionek nieba. Przedsionek rzeźni.
Pomimo całej
metafizycznej otoczki ze spełnionych marzeń i zachwytów nad światem, nie może
nam jednak umknąć to, że poza tym wszystkim jest jeszcze ten świat, którego
Hans ani sobie nie wybrał, ani nie wymarzył. Taki, w którym pamięta się razy od
pijanego ojca, krwawą wilgoć i trzask rozbitej donicy. Taki, w którym pośród
zdrowych ludzi boleśnie odczuwa się własne niedopasowanie. Taki, w którym
brutalnie odbiera się miłość. Taki, w którym za pomocą patetycznych haseł na
siłę pragnie się usprawiedliwić i oszacować wartość ludzkiego życia. Takiego
świata nikt sobie nie wymarzył. Żaden z pensjonariuszy. A mimo to, jako „ogryzek
człowieka”, wierzą innym, że nie zasługują na lepsze życie. Na lepszą śmierć.
Że przecież po to uczą się latać, by pomimo całej swojej ułomności i
nieprzydatności zostać bohaterem. Że uczą się latać po to… aby spaść. Z
powrotem. Na ziemię. Tam, gdzie „się kończą wszystkie nasze nieba”.
Wszystkie nieba to piękna książka o
wolności, o sile marzeń i wyobraźni, o afirmacji życia (jakim by ono nie było)
i pokonywaniu własnych słabości. Brak tu narzekania na los i jego niesprawiedliwość.
Nie znajdziemy żalu i pretensji. Znajdziemy za to wolę życia, radość zamkniętą
w najmniejszym drobiazgu, w kwiatku na parapecie, w dżdżownicy wychylającej się
spod spulchnionej ziemi, w odprysku na ścianie, w widoku chmur. Poznajemy piękną
historię niezwykłego człowieka, który pomimo ułomności i ruchowych ograniczeń
udowadnia, że w skorupie popsutego
nieodwracalnie ciała potrafi być uwięziony niesamowicie sprawny i piękny umysł.
Umysł, który za pomocą wyobraźni potrafi stworzyć sobie własny, idealny, piękny
i wolny świat. Pod swoim własnym, idealnym, pięknym i wolnym niebem…
*Wszystkie cytaty pochodzą z: W.
Bauer, Wszystkie nieba, Wyd. Koobe, Kraków 2013.
Ocena: 9/10
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Gościu, będzie mi niezmiernie miło, jeśli nie tylko przeczytasz to, czym chcę się z Tobą podzielić, ale również zostawisz po sobie jakiś ślad, wyrazisz opinię, podzielisz się własnymi odczuciami, zachęcisz do dyskusji.
Jeśli chcesz polecić swojego bloga, proszę, zrób to!!:), ale tylko jeden raz - tyle mi w zupełności wystarczy. Na pewno do Ciebie zajrzę. Kolejne próby autoreklamy będą usuwane.
Również SPAM oraz obraźliwe/wulgarne komentarze będę bezwzględnie kasowała.