"Zapach trzciny" Wojciech Bauer

Opis z okładki: "Przycisnął lekko gaz, mijając znak końca obszaru zabudowanego. Otoczył go ciemny, ale jakoś tak przytulny, mimo deszczu, las. Opuścił trochę okno, niewiele, by nie pozwolić kroplom dostać się do środka, za to pozwolić na to powietrzu. Boże, jak człowiekowi może brakować zapachu? Żywiczne sosny - one tak pachną tylko tutaj. Sosna to pospolite drzewo. Lasy sosnowe są wszędzie: na Mazowszu, Pomorzu, nawet na Śląsku. Ale pachną jakoś nie tak? Zapach żywicy, zapach wilgotnej ściółki, grzybów, czegoś niezidentyfikowanego? Pamięć zapachu ogniska pojawiała się w tej kompozycji jak kardamon w rasowych perfumach. Aromatowa homeopatia. Zapach nostalgii. Podróże w strony dzieciństwa nigdy nie stały się rutyną, choć swego czasu przemierzał trasę ze trzy razy w roku, a - bywało - częściej. Nie jechał. Zawsze wracał.”


Moja recenzja:
 Z książką zetknęłam się w momencie pisania pracy magisterskiej. Jako że temat jej brzmiał: "Przestrzeń węchem czytana" (z późniejszym podtytułem "Percepcja zapachów w Pachnidle. Historii pewnego mordercy Patricka Süskinda, opowiadaniach Jarosława Iwaszkiewicza i Zapachu trzciny Wojciecha Bauera)  trafiłam na nią dość szybko, przeglądając strony internetowe w poszukiwaniu utworów, na których mogłabym oprzeć swoją pracę. Mój początkowy entuzjazm opadł jednak tak szybko, jak szybko się pojawił. Okazało się, że książka - mimo iż wydana 4 lata wcześniej - była prawie niemożliwa do zdobycia. Nie zniechęcona jednak tym faktem, po dwumiesięcznych staraniach i oczekiwaniu, trzymałam ją w rękach...
Tak oto zaczęła się moja podróż po olfaktorycznej krainie wspomnień i słowiańskiej magii...

   Wojciech Bauer (1954 – ) – inżynier, bankowiec, muzyk, pisarz jedynie okazjonalny, w swojej najnowszej i – jak sam mówi – najważniejszej książce Zapach trzciny porusza temat powrotu do miejsca dzieciństwa i młodości.
Bohater (porte-parole autora) to pięćdziesięcioletni biznesmen Tomasz Woy, który na stałe mieszka z żoną w mieście na Śląsku. Śmierć przyjaciela z dzieciństwa zmusza go jednak do podróży na Mazury – do miejsca, gdzie się urodził, wychował, chodził do szkoły, śpiewał w zespole rockowym, nawiązywał pierwsze przyjaźnie i przeżywał pierwsze (a zarazem ostatnie!) miłości. Podróż bohatera przez całą Polskę to sentymentalna podróż do przeszłości, ale też, a może przede wszystkim, podróż w głąb samego siebie, podróż bardzo osobista, emocjonalna i trudna. 
Zapach trzciny buduje kilkanaście wątków, skupiających się w różnych planach, których akcja toczy się symultanicznie a wykreowany prze autora świat wypełniony jest wspomnieniami.
Woy przyjeżdża do Ełku, spotyka ludzi, z którymi nie kontaktował się latami i, co najważniejsze, uczestniczy w pogrzebie Leszka. To właśnie pogrzeb przyjaciela stanowi swoistą oś wydarzeń i podróży po licealnej przeszłości.
Aby poznać życie Tomasza i jego przyjaciół oraz dowiedzieć się, co tak naprawdę przeżywa bohater, musimy wykorzystać wszystkie nasze zmysły i wszystkimi zmysłami wtopić się w lekturę, gdyż jest to książka o dźwiękach, o słodko-gorzkich smakach życia i przede wszystkim o zapachach. O zapachu rodzinnych stron, zapachu młodości, miłości, o zapachu... życia.
  

- Twoi, Marto, pedzio: ładnie, jak w kino lebo w fernzeju. Moim hercklekot garło ściśnie, mało nie zdusi. Twoi w lesie ozon bedo ziajać. Moi mikrutkich nutek w woni szukać, rozdziewać zapach na maluśkie śtucki. Twoi pedzo: pagór, to pagór. Moi serce własne w nim uźzo. Ot, róznica. (…)
- (…) A on? On nie jest tylko wasz, Smętku. Ja go już poznałam i on mnie też. Będzie chciał z wami?
- Myślis: nie? – stary znów siorbnął fajką. – Łobacys, ino las mu zapachnie…[1].
  
To zapach jest przyczyną wszystkiego, co się dzieje w duszy Tomasza. Dzięki niemu bohater może określić swoją prawdziwą tożsamość. Bauer wprowadza zapach do powieści jako nieodłączną część świata przedstawionego, chłoniętego wszystkimi zmysłami, jako coś, co pozwala oddać wszelką jego zmysłowość, jako czynnik zmuszający do refleksji i zastanowienia się nad sensem życia oraz wywołujący skrywane pokłady emocji i wzruszeń
Autor, za pomocą nawiązań, powrotów i wspomnień, łączy przestrzeń czasu minionego z przestrzenią czasu teraźniejszego. Czytelnik z biegiem akcji dostrzega coraz to nowe ślady minionych zdarzeń, emocji i uczuć relacjonowanych przez narratora bądź powracających we wspomnieniach bohatera. Wszystkie osoby, wszystkie wydarzenia, a przede wszystkim zapachy, które pojawiają się na drodze Tomasza wywracają jego cały dotychczasowy świat do góry nogami. Zapachy, które od samego początku, wywołują w nim poczucie przeszłości i „swojskości”,:

Boże, jak człowiekowi może brakować zapachu… Żywiczne sosny — one tak pachną tylko tutaj. Sosna to pospolite drzewo. Lasy sosnowe są wszędzie: na Mazowszu, Pomorzu, nawet na Śląsku. Ale pachną jakoś nie tak… (...) Drugi z zapachów, które tworzyły w nim zespół pamięci tych stron, obok zapachu lasu. Mokry zapach wodorostów, piany, sfalowanej wody i chyba także namokniętej kory spławianych drzew, których przecież od dawna nikt tędy nie spławiał. Został zapach. Kolejny tutejszy składnik, który rozcieńczony do granicy niebytu, jest tylko pamięcią woni. (…) ten szum, ten zapach, dobiegały zza niemal płaskiej granicy ciemności[2]

z czasem stają się głównym bodźcem służącym samookreśleniu:

Oto tworzy się tu wewnętrzny mikroświat: pierwszy pojawia się zapach. Zna go, choć nie potrafi określić jego pochodzenia. (…) Skąd go zna? To tak bardzo nie pasuje do higienicznej sterylności otoczenia… Co to jest? Pachnie… igliwiem…? I jeszcze grzybnią, jak w namokłym lesie… A w tle – dym (...) Pachnie wodorostami i trzcinami, z nutką mokrej zgnilizny znad samej wody (…). Zapach i szum generują spokój. Zanurza się w nim, niewidzialna otulina izoluje skuteczniej od wszystkiego. Już nie boli (…) zdaje sobie sprawę, że zapach, który ciągle czuje, ten zapach wklejony w podświadomość od lat pięćdziesięciu, od zawsze, on ma swoje źródło właśnie w tym dymie, w kopciu z czarnej swojskiej machorki, który powinien śmierdzieć palonymi onucami, a pachnie lasem, jeziorem i domem… (…) z dymu, który pachnie lasem – wypoczwarza się tęsknota[3].

Historia podróży Tomasza zatacza koło (rozpoczyna się i kończy na Mazurach, zarówno fizycznie, jak i psychicznie), tak samo jak historia zapachów wpisana w tę drogę – rozpoczyna się zapachem lasu i jeziora, i tymi zapachami się również kończy. „Pachnie lasem, jeziorem i domem” – ten wers uzmysławia, że to tu, na Mazurach, w krainie młodości, jest jego prawdziwy dom, jego miejsce. Kończy się wojna o duszę pięćdziesięcioletniego biznesmena, który zamiast miejskiej autostrady wybrał dobrze znaną ścieżkę pośród mazurskich lasów i jezior. Tomasz odnajduje swoje miejsce, określa swoją tożsamość i umiera jako Tomek.

Zapach trzciny to przepiękna opowieść o nostalgii, o powrotach do krainy młodości, i – jak czytamy w recenzji Jarosława Czechowicza – „to także powieść o kobietach i pięknie kobiety portretująca”[4].
Bauer zaprasza czytelnika do magicznej krainy wspomnień, również wspomnień o kobietach. Wehikułem przenoszącym w przeszłość może być wszystko – usłyszana melodia, znajomy widok lub zapach. Z kart powieści wyłania się smutek i żal, nie tyle za samą młodością, co za jej klimatem, szaleństwem, beztroską i bezgraniczną przyjaźnią. Żal za ludźmi, również za kobietami. Zapachu, który jest motywem przewodnim całej powieści, nie zostały pozbawione również one:

Przez watę, ciągle zalegającą umysł, przedarło się jeszcze jedno wspomnienie z wczorajszej prywatki. Przecież umówił się z nią, nie pamiętał nawet jej imienia (…). Jak ona wygląda? (…) Była blondynką o kręconych afrowłosach i delikatnej, szczupłej twarzy. Poza tym pamiętał dotyk ciała oraz zapach: kosmetyków, potu i papierosów. Reszta była nieczytelna, nie istniała jako fakt, przyjęty i zanotowany przez świadomość[5].

    Zapachowa pamięć jest bardzo trwała. Zapach nie tylko wyzwala wspomnienia, ale jest też elementem, który na długo pozostaje w pamięci. Myśli Tomasza zaprzątają strzępki wspomnień dotyczące byłych kobiet. Jednak jednego po 50-ciu latach nie zdołał zapomnieć – ich zapachu. Dziś nie pamięta już jak wyglądały, ani jak miały na imię. Pamięta jedynie zapachu skóry, włosów, potu, kosmetyków, jakich używały. Nie jest w stanie – choćby nawet chciał – wyrzucić z pamięci tych olfaktorycznych wspomnień.
Tomasz próbuje zmierzyć się z czasem. Przypomina sobie fakty z przeszłości: rozmowy, kolory, zapachy, emocje, które układają się w pozornie sensowny obrazek, jakby doskonale pasujące do siebie elementy układanki, by odkryć, że minionego czasu nie da się odzyskać, że wszystko minęło. Wszystko, prócz zapachu. Ten pozostaje niezmienny. Przestrzenie pachną tak samo jak pół wieku temu, woń przedmiotów odsyła do młodości, a kobiety identyfikować można po wspomnieniu ich zapachu. Dzięki zmysłom Tomasz przeżywa deja vu swoich miłości, miłosnych uniesień i rozczarowań, doświadczanych wzrokiem, słuchem oraz węchem.

Powroty czysto mechaniczne, fizyczne są tylko przyczynkiem do tych prawdziwych powrotów – powrotów symbolicznych, służących odbudowywaniu własnego świata, odbudowywaniu swojej tożsamości, wewnętrznych podróży w głąb siebie.
Podróż w rodzinne strony staje się dla bohatera wielką wewnętrzną przygodą w głąb siebie, zmuszającą do wielkiej intensywności samopoznania, odkrycia własnego „ja” w konfrontacji z przeszłością, która jak się okazuje trwa wiecznie i jest nieprzemijalna, choć już dawno miniona. 
Wykreowana w dziele przestrzeń to mityczna i nostalgiczna kraina, synestezyjno-zmysłowy obraz arkadii dzieciństwa i młodości, na co zwraca uwagę w swojej recenzji również Jarosław Czechowicz:

Czas, miejsca, ludzie – wszystko zmienne, wszystko efemeryczne i w taki też sposób ukazane w powieści życia Wojciecha Bauera, który buduje swoistą literacką symfonię synestezji. Wszak jest to książka o zapachach, o dźwiękach, o smakowaniu życia i przeżywaniu wspomnień wciąż na nowo[6].

W tej utopijnej przestrzeni jest zarówno poczucie pustki i znikomość istnienia, jak i radość życia, żywioły namiętności i, przede wszystkim, dotykalna, zmysłowa i sensualna konkretność, w której Tomasz odnajduje poczucie bezpieczeństwa, stałości, ukojenie i szczęście.
To wszystko sprawia, że – tak jak Kalina Beluch, autorka recenzji powieści Bauera – „zaczynamy sami mimowolnie tęsknić za minionymi latami, beztroską dzieciństwa, poddajemy się atmosferze wspomnień”[7].


„Kiedy myślimy o czasach dzieciństwa albo o krainach opuszczonych, okazuje się, że najintensywniej odżywają w nas wspomnienia zapachowe (...)” / Józef Bachórz/

Literatura jest dla autora pretekstem do wyprawy we własny miniony czas (silne nawiązania do Prousta), jest mitem wypełnionym obsesją przemijania, mitem Matki Ziemi, mitem życia i śmierci.
Cechą charakterystyczną twórczości Bauera jest wyraźna symbolizacja krajobrazów i przestrzeni zamkniętej. Światy przedstawione budowane są na zasadzie wyodrębnienia poszczególnych elementów przestrzennych i nadania im znaczenia filozoficzno-symbolicznego.
W Zapachu trzciny mamy do czynienia z dwoma podstawowymi rodzajami przestrzeni: przestrzenią świata przedstawionego jako miejscem, gdzie rozgrywa się akcja oraz przestrzenią wyobrażoną, istniejącą w pamięci bohaterów, która jest obrazowym ekwiwalentem przeżyć i uczuć. Dopiero po powrocie do miejsca, za którym całe życie się tęskni, do swojej „małej ojczyzny” możliwe jest doznanie uczucia pełni, szczęścia i spełnienia.
Bauer nie tyle podróżuje, zwiedza i „studiuje” rodzinne tereny, krajobrazy i pejzaże, co trwa w nich, i przeżywa na nowo, rysując tym samym nową, własną mapę prywatnej ojczyzny. To „stwarzanie” sprzęgnięte jest ze znajomością historii, impulsami serca, koligacjami towarzyskimi, kaprysami pamięci i wrażeniami zmysłowymi. Dla autora, miejsce czasów dzieciństwa i młodości – przywołując słowa Elżbiety Grabskiej – „to miejsce idealnie spełniające pożądane wartości estetyczne, miejsca inicjujące ich twórcze wędrówki w czasie i przestrzeni”[8].
W takim rozumieniu miejsca, nie jest ważna jego topograficzna tożsamość, nie jest ono wyłącznie fizycznie odwiedzane, a staje się impulsem wywołującym przeżycia osobistej, często trudnej, podróży. Na podobnej zasadzie traci swą ważność czas – w jednej chwili, pod wpływam zapachu, zbiegają się wspomnienia odległe, przywoływane siłą skojarzeń, z wydarzeniami teraźniejszymi. Podróże i powroty są więc dla Bauera „zapisem tego, co dla wędrującego niezbędne, a dla historii nieuchwytne”[9].

Ocena: 10/10


[1] W. Bauer, Zapach trzciny, Warszawa 2007, s. 185 – 187.
[2] Tamże, s. 13, 32.
[3] Tamże., s. 259 – 263.
[4] J. Czechowicz, Kultura pod choinkę: Zapach trzciny Wojciecha Bauera, http://mediafm.net/kultura/13375,Kultura-pod-choinke:-Zapach-trzciny-Wojciecha-Bauera.html, [dostęp 06.05.2011].
[5] W. Bauer, dz. cyt., s. 22.
[6] J. Czechowicz, Kultura pod choinkę...
[7] K. Beluch, http://www.granice.pl/recenzja,Zapach_trzciny,931, [dostęp 08.06.2011].
[8] E. Grabska, The house beautiful – przystań estety czy przygoda pisarza, w: Miejsce rzeczywiste – miejsce wyobrażone. Studia nad kategorią miejsca w przestrzeni kultury, pod red. M. Kitowskiej-Łysiak, E. Wolickiej, Lublin 1999, s. 39.
[9] W. Kot, Soczewki pamięci, w: Powroty Iwaszkiewicza, pod red. A. Czyżak, J. Galanta, K. Kuczyńskiej-Koschany, Poznań 1999, s. 192, 196.
___________________________

Wojciech Bauer o recenzji: >>tutaj<<

8 komentarzy:

  1. Jakiś czas temu kupiłam tę książkę i leży sobie zapomniana. Piękna recenzja. Teraz gdzieś ją odnajdę na półce i powrócę do Twojej recenzji po zakończeniu lektury. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo zachęcam :) Książka niełatwa - bo jak ktoś kiedyś napisał: "Polecam wytrwać do połowy - nie zauważycie, kiedy nastąpi koniec, który zmusi Was do cofnięcia się do początków" - ale zdecydowanie warta przeczytania:)
      pozdrawiam:-)

      Usuń
  2. przepiękną ma ta książka okładkę...

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja dziękuję za fajną recenzję. Sam jestem zdumiony, jakie mądre rzeczy w tej książce napisałem. I że do pracy magisterskiej, no, no... ;)
    Pozdrawiam, Margoo, i jeszcze raz dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż nie wiem, co napisać. Nie spodziewałam się reakcji samego autora. Czuję się b. zaszczycona:)
      I to ja Panu dziękuję za stworzenie czegoś, co urzeka mnie podczas każdego kolejnego czytania:) (A czytałam ją już wiele razy. Za każdym odkrywając coś nowego). Książka z mojego Top5, zdecydowanie!
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Muszę mieć tą książkę :) Od jakiegoś czasu szukam dobrych lektur i teraz wiem, za czym musze się rozglądać :)

    W wolnym czasie zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście zajrzę:) a książkę zdecydowanie polecam!
      Pozdrawiam:)

      Usuń

Drogi Gościu, będzie mi niezmiernie miło, jeśli nie tylko przeczytasz to, czym chcę się z Tobą podzielić, ale również zostawisz po sobie jakiś ślad, wyrazisz opinię, podzielisz się własnymi odczuciami, zachęcisz do dyskusji.

Jeśli chcesz polecić swojego bloga, proszę, zrób to!!:), ale tylko jeden raz - tyle mi w zupełności wystarczy. Na pewno do Ciebie zajrzę. Kolejne próby autoreklamy będą usuwane.

Również SPAM oraz obraźliwe/wulgarne komentarze będę bezwzględnie kasowała.