Opis z okładki: Licznym debiutom poetyckim z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, nazywanych w krytyce literackiej Nową Falą (...), towarzyszyły ogłaszane programy i manifesty młodych poetów. (...) Rozstawanie się propagandy, ideologii z doświadczeniem społecznym zwykłych ludzi sprowokowane i pobudzone zostało także przez nowa poezję.
Moja recenzja:
Czytając na studiach Świat nie przedstawiony Juliana Kornhausera i
Adama Zagajewskiego, biłam się z myślami. Z jednej strony popierałam to, że o
rzeczywistości należy mówić „rzeczywiście”, bez zbędnych metafizycznych
metafor, że trzeba w prosty sposób trafiać do czytelników, do odbiorców, do
ludzi, którzy po doświadczeniach wojny mają dość kamuflaży, niedomówień i
nieprawdy. Z drugiej strony zaś sprzeciwiałam się tak radykalnemu manifestowi,
który chciał odebrać poezji to, co de
facto jest jej wartością, tj. poetyckość. Manifestowi, który na nowo
ustalał to, jaka powinna być poezja…
Dzisiaj, bliżej mi do tej pierwszej strony...
Dzisiaj, bliżej mi do tej pierwszej strony...
Julian
Kornhauser – slawista, historyk literatury, krytyk literacki, poeta, prozaik i
eseista. Współtwórca grupy literackiej „Teraz”, którego twórczą drogę
wyznaczyła przynależność do pokolenia Nowej Fali – pokolenia poetów
debiutujących w II połowie lat 60. Pokolenia, dla którego przeżyciem
pokoleniowym był Marzec 1968 i Grudzień 1970. Pokolenia, które pragnęło za
wszelką cenę rozwiać mitologiczne sny o wojnie, przezwyciężyć powojenny marazm
naznaczony ciągłym wspomnieniem bólu, cierpienia i udręczenia. Pokolenia ‘68.,
które za cel postawiło sobie „uwolnienie” literackiego języka od „elementów
zniewolenia”, metaforyki, pustosłowia, gier stylizacyjnych, poezji wyobraźni. Za
jego sprawą „dokonywało się powolne przeobrażanie świadomości zbiorowej”, bunt
przeciwko modelowi poezji ‘bezpiecznej” i poetom pozornie pogodzonym z
rzeczywistością.
Dzięki niemu dokonywała
się zmiana poetyckiej mentalności, lirycznej rekwizytorni, wymiana języka na
nowy. Na taki, który niczego nie zaciemnia, nie przeinacza, nie kamufluje, nie
upiększa. Języka prawdy i konkretu. Języka wiarygodności „w nazywaniu zjawisk
codziennego życia, takiego, jakie ono jest, nie poddanego mistyfikacjom i
metaforycznym przekształceniom”. Języka, który uczestniczy w kształtowaniu
zbiorowej świadomości.
Takie też są
wiersze Kornhausera. Pozbawione ozdobników, obdarte z eufemizmów, rzeczywiste.
Wiele dałbym za to, żeby
Ten wiersz był pudełkiem
zapałek, odkrytą lampką
na biurku, kwitkiem z pralni.
To marzenie czyni mnie
poetą.
Widok na jezioro… to wybór wierszy poety
z lat 1972-2007, a
więc jest zbiór stanowiący przekrój całej twórczości autora. Daje się wyraźnie
zauważyć w nich nie tylko poetykę konkretu i uwielbienie rzeczy prawdziwych,
nazwanych, ale przede wszystkim transformację autora. To, jak z poety
programowego rodzi się poeta emocjonalny.
Pierwsze
wiersze, z tomików powstałych przed rokiem ’78, to wyraźna liryka apelu,
przeświadczenie o „społecznym posłannictwie poezji”, wezwanie do czynnego
uczestnictwa w uwalnianiu od przeszłości. Rzeczywistość lat siedemdziesiątych,
przynosi jednak coś innego i mimo iż w wierszach pisanych po roku ’78 nadal da
się odnaleźć nowofalowy wydźwięk, to programowemu brzmieniu towarzyszy
rozczarowanie, „przebudzenie ze złudzeń”, poczucie klęski i zwątpienie.
Zwątpienie, z którego rodzi się nowa poezja. Już nie apelatywna, z trybem
rozkazującym i wygłaszaniem haseł, a taka, w której widać wyraźne „ja”.
Osobista, emocjonalna, prywatna. Opisująca to, co dotyka bezpośrednio samego
autora. Dostrzegamy świat z zasięgu jego wzroku, słuchu, smaku i dotyku.
Zwykły, codzienny, namacalnie prawdziwy. Wciąż bez udoskonaleń i uogólnień.
W codziennych
obserwacjach świata, ulotnych chwilach, pozornie przypadkowych sytuacjach, w
detalach otaczającej nas rzeczywistości odnajdziemy przemyślenia dotykające
głębi, tego, co pod skórą, tego, co ważne a często niezauważane, pomijane,
nieuchwytne. W prozie życia, w szarości dni Kornhauser ukazuje problemy
współczesności. Jego poezja mości się w cieple porannego słońca, w dźwięku
kroków, w szumie potoku, w zapachu deszczu. Autor rozpościera przed
czytelnikiem nowe światy. Zamknięte w detalu, uchwycone w okamgnieniu,
poruszające, piękne, konkretne i prawdziwe.
Widok na jezioro… to swoisty pamiętnik,
wybór wierszy ukazujących literacką drogę artysty, chcącego zmienić świat za
pomocą słów. Słów, które w tamtych czasach, były „jedynym strażnikiem ładu
moralnego”, a które dzisiaj są ważnym głosem współczesności, świadectwem
literackiej prawdy. Z młodzieńczych marzeń o „nowym języku” nie postało wiele.
Zostało jednak to, co najważniejsze – fundament poezji najnowszej: nazywanie
świata, opisywanie poprzez konkret. Bez zbędnych upiększeń i metafor, które
przysłaniają przecież to, co „jest istotą życia”.
źródło: www.instytutksiazki.pl |
było minęło
między było i minęło mała biała szczelina
wąski przesmyk nic nie znacząca pauza
a przecież tyle się tam wydarzyło
wzloty i upadki uczuć
przewidywania tańczące w snach
spotkania na wzgórzu i na skraju lasu
było to co gorące wiotkie w nagłym olśnieniu
było niemądre zdradliwe ale wypełnione nieznaną treścią
minęło bo nie zadrżało w posadach
małe było małe minęło
było długo
minęło raz dwa
a w środku sucha trawa dotknięta kosą słońca
klasztor nad rzeką niepokojące dudnienie pociągu
drobny żwir na drodze do doliny
*Cytaty pochodzą z S. Burkot, Słowo wstępne, J. Kornhauser, Widok na jezioro. Wiersze z lat 1972 - 2007, Kraków 2009.
*Cytowane wiersze pochodzą z:
J. Kornhauser, Widok...
Moja ocena: 8/10
Znawczyni wierszy ze mnie żadna, ale lubię je czasem poczytać... :)
OdpowiedzUsuńChwali się :):)
UsuńMam podobnie, wiersze to nie do końca moja bajka, ale są czasem takie dni gdy człowiek ma ochotę się przy nich (i przy gorącej kawie:)) wyciszyć :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, wiersze sprzyjają wyciszeniu. Szczególnie w połączeniu z jesienna pogodą:)
UsuńZnów mnie kusisz! Na pewno dodam do listy: "chcę przeczytać"!
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
UsuńTak dawno nie czytałam wierszy, i od jakiegoś czasu zawsze biję się z myślami w bibliotece by znaleźć miejsce na jakiś tomik. To może być to!
OdpowiedzUsuńPolecam:)
UsuńZnowu się dowiedziałam czegoś nowego, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńproszę:) Cieszę się:)
UsuńPiękna lektura, bardzo podoba mi się co o niej napisałaś.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję:)
UsuńWielbię wiersze Zagajewskiego, zwłaszcza z tomu "Sklepy mięsne". Kornhausera cenię bardziej jako wybitnego tłumacza, a "Świat nie przedstawiony" był moją pierwszą obowiązkową pozycją przy pisaniu pracy licencjackiej. Ech, kiedy to było! ;)
OdpowiedzUsuńLubiąc poezję Zagajewskiego, polubi się i Kornhausera, jestem tego pewna:)
UsuńA temat pracy musiał być niezwykle ciekawy:)
wiersze właśnie z powodu kwiecistości języka, od lat mnie do siebie zniechęcały. powoli jednak, bardzo małymi kroczkami staram się z nimi oswoić. może i na Kornhausera przyjdzie pora.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie tylko na Kornhausera ;-) Pozdrawiam.
UsuńNiewiele osób decyduje się na pisanie o poezji, niewiele umie to robić. Świetnie, że u Ciebie tego nie zabraknie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się cieszysz:) i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
UsuńJak nastroje po ME?...
Ech, po ME dół jeszcze nie przeszedł - koszmar jakiś, zbojkotowałam do tego stopnia, że nawet finału nie oglądałam, co mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło. A Twoje?
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie. Ogromny smutek. Tym większy, że widziałam tych chłopaków dwa dni wcześniej na żywo i wiem, jak bardzo im zależało, jak cieszyli się po wygranych meczach, jak z uśmiechem podchodzili do kibiców... aj...
UsuńFinał oglądałam - nie mogłam odpuścić:) Za to nie miałam jak obejrzeć meczu o 3cie miejsce, ale na szczęście skończyło się tak, jak chciałam.