„Zamordowana sjesta” Philippe Delerm

Opis z okładki: Kontynuacja bestsellera "Pierwszy łyk piwa i inne drobne przyjemności". Autor - oddany drobiazgom, które składają się na smak życia - tym razem opowiada m.in. o rozkoszach jedzonego z przyjaciółmi omletu z grzybami, o ważności zwyczajnej bagietki, o zabawie w Indian w wieku lat pięćdziesięciu, o tajemnicach starej porcelany.

Moja recenzja:
Sans toi, les émotions d’aujourd’hui ne seraient que la peau morte des émotions d’autrefois [1]. 

    Uwielbiam ten cytat. Uwielbiam film. Zresztą nie tylko ten. Całe kino francuskie ma dla mnie jakąś niewytłumaczalną magię, dlatego, kiedy Zamordowana sjesta trafiła w moje ręce, a na okładce przeczytałam, że pierwsza książka tego autora – Pierwszy łyk piwa i inne drobne przyjemności – „stała się inspiracją filmu Amelia Jean-Pierre’a Jeuneta”, nie mogłam tej książki nie kupić. Nie zniechęciło mnie nawet to, iż nie czytałam pierwszej części.
    Czego się spodziewałam? Tego, że odnajdę w niej właśnie ten klimat, który odnajduję we francuskich filmach, tego, który odnalazłam w Amelii. Spodziewałam się, że zachwycę się tak samo.  Zachwyciłam, chociaż również i nieco (ale tylko nieco) rozczarowałam…
On. Człowiek. Zwykły, przeciętny, oglądający futbolowe mecze i wylegujący się na kanapie w upalne popołudnia. I Ona. Magia.  Zamknięta w drobiazgach, w codziennych czynnościach, porannych rytuałach. W sportowych emocjach, w rozkoszy jedzenia, w tajemnicach starej porcelany.
On. W najmniejszym detalu potrafi dostrzec, to, czym codziennie żyjemy, a na co, nie zwracamy uwagi. Z braku czasu, w natłoku pracy i innych ważniejszych spraw, zapominamy o tych małych, codziennych przyjemnościach. O szczęściu, które daje zapach porannej kawy, piękno porannych przymrozków, rozmowa o obejrzanym filmie, „popołudniowa melodia, do której w promieniach słońca tańczył jasny pył – pieśń o miętowych cukierkach zamkniętych w słoiku (…) metaliczna muzyka wypełniająca ciszę pośród świeżego chłodu, zapachów, półmroku…”

 Zamordowana sjesta, to jednak nie tylko książka o przyjemnościach i małych-wielkich szczęściach. To również książka o zmartwieniach, obcości, samotności, o tytułowej sjeście przerwanej przez przyjazd gości, o sąsiadach mijanych bez słowa na ulicy.

"Prawy policzek lekko przytulony do ramienia. Zabawne. Dawniej do tego trzeba było dwojga. Takim gestem ktoś dopraszał się czegoś bez słów – pieszczoty, pocałunku, przytulenia (…) A teraz robisz to sam. Gdzieś pośrodku placu lub w połowie chodnika (…) Wszędzie to wyznanie słabości, tęsknota za czyimś głosem, za obecnością kogoś, kogo właśnie tu nie ma. Chodzi rzecz jasna o to, by pogadać sobie przez komórkę (…) Lecz wciąż pozostał ów z lekka zadumany wygląd ludzi żeglujących w tłumie w kokonach własnej samotności".
źródło: pariskimwrites.blogspot.com
Opis na okładce jest niezwykle obiecujący. Że kontynuacja bestsellera, że pisarz niezwykle znany, że wcześniejsza powieść w samej Francji osiągnęła sprzedaż miliona egzemplarzy, w końcu, że stała się inspiracją filmu Jeuneta. Wydawać by się mogło, że skoro kontynuacja, że tematyka ta sama, to może i Zamordowana sjesta zachwyci… Chyba to tak nie działa… Sama książka w Polsce znana nie jest. Na portalu Lubimy Czytać, który dla mnie jest jako takim wyznacznikiem chociażby poczytności, zadeklarowanych jest 7 osób (!!!), które tę książkę przeczytały. Ocena wypada jeszcze gorzej. Skąd takie rozbieżności? Czy polscy czytelnicy nie potrafią docenić arcydzieła? Czy też może to Francuzi zachwycają się przeciętna książką? Nie wiem. Mogę się jedynie domyślać, że jednak różnica kulturowa ma znaczenie. Bo czyż nie zachwycalibyśmy się bardziej książką, która pięknym językiem opisuje magię towarzyszącą grze w klasy, smaku gumy Turbo i mleka w szklanych butelkach, uroku mieszkania w blokach z wielkiej płyty czy zbierania historyjek z Kaczorem Donaldem? Myślę, że z chęcią poczytalibyśmy zarówno o absurdach PRL-owskiej rzeczywistości jak i dzisiejszym szale na portale społecznościowe. O naszej, polskiej – szarej i codziennej – magii, którą (podejrzewam) trudno nam dostrzec w smaku francuskiej bagietki czy wyścigu Tour de France…

Dla mnie jednak, książka przez to wcale nie traci. Uwielbiam francuski klimat, a Zamordowana sjesta właśnie w takim klimacie jest utrzymana. W końcu to… francuska książka! :)
Jest jednak jedno, małe ‘ale’. Każdy rozdział mieści się zaledwie na 1-2 stronach a skoro autor opisuje coś, co wywiera na nim nieprzeciętne wrażenie, to nie powinien ograniczać się do zawarcia tego w kilku zdaniach. To trochę tak, jakbym zachwycała się czymś na miarę napisania o tym książki, a potem ograniczyła się do stwierdzenia „ale to fajne było”… Nie zmienia to jednak faktu, że książka może się podobać. Zarówno język, jak i to, w jaki sposób autor opisuje najzwyklejsze (czasem śmieszne, np. jedzenie karczocha) rzeczy, emocje i czynności.

Zamordowana sjesta to książka o codziennych, małych cudach życia. O tym, co nadaje mu smak, co sprawia, że zatrzymujemy się na chwilę, by porozmawiać, wspomnień, przeżyć dogłębnie. Bardziej. Mocniej.
To książka o życiu. Nieraz nieludzkim, brutalnym, skazującym na samotność, ale do bólu prawdziwym. Takim, gdzie pośród tej brutalności i samotności jest miejsce na radość. Choćby tę najmniejszą, zamkniętą w łyku porannej kawy.
*Wszystkie cytaty pochodzą z: P. Delerm, Zamordowana sjesta, tłum. W. Brzozowski, Warszawa 2005.
[1] (fr.) Bez ciebie dzisiejsze wzruszenia byłyby tylko martwym naskórkiem dawnych uniesień; Amelia, reż. Jean-Pierre Jeunet

Ocena 7/10
Recenzja została wybrana najlepszą recenzją tygodnia w konkursie serwisu LubimyCzytać (>>tutaj<<).

15 komentarzy:

  1. Ooo, jakoś o tej książce nie słyszałam. :) A widzę, że warto ją poznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd się przyznać, ale nie słyszałam ani o tej książce, ani o wcześniejszej. Myślę, że chętnie dam jej szansę, chociaż trochę obawiam się czy zachwyci mnie powieść o zwyczajnych, codziennych czynnościach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden wstyd :-), a obawy uzasadnione. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu się spodoba, ale książka długa nie jest, rozdziały są króciutkie, więc szybko się ja czyta, dlatego nawet jeśli nie przypadnie Ci do gustu, to "strata czasu" nie będzie wielka:)

      Usuń
    2. Jak tylko nadarzy się okazja to sięgnę :)

      Usuń
  3. Ja również nic o tej pozycji nie słyszałam. Fajnie, że pojawiła się jej recenzja, bo będę miała ją na uwadze, przy poszukiwaniach (biblioteka, księgarnia etc) : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W księgarniach będzie raczej trudno ją dostać, bo książka nowa nie jest, ale biblioteki, antykwariaty czy str. internetowe jak najbardziej:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa pozycja. Ja od czasu do czasu lubię poczytać takie króciusieńkie rozdziały - o ile są wyważone i dobrze poprowadzone. Jak mi wpadnie kiedyś w łapki, to dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem rozdziały mogłyby być dłuższe, niemniej te, które są są dobrze poprowadzone i nie ma się wrażenia "niedokończenia", "niedopowiedzenia", a to najważniejsze:)
      A książkę oczywiście polecam:)

      Usuń
    2. Ale to niedopowiedzenie zostawia po sobie niedosyt i chęć do czytania dalej.
      To z jednej strony, a z drugiej totalnie Cię rozumiem, bo jak kończy się bez ładu i składu, to to też nie robota:).

      Usuń
    3. Dokładnie o to mi chodziło. Może nieco źle się wyraziłam:)
      Niedopowiedzeniom, które sprawiają, że czytelnik sam musi sobie coś dopowiedzieć, domyśleć, do-rozważyć, mówię stanowcze "tak". "Nie" mówię tym, które nie tylko nie zmuszają do rozważań, ale na dodatek wprowadzają chaos i poczucie, że czegoś brakuje.
      Na szczęście w tej książce nie ma tych drugich... Zresztą pierwszych też niewiele:) Ale książka na tym kompletnie nie traci:)

      Usuń
  5. Pięknie brzmi... "O małych cudach życia". I jak tu jej nie przeczytać? Z wielką chęcią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że zachęciłam Cię do lektury:)

      Usuń
  6. Ja też uwielbiam "Amelię" i jestem ciekawa tej "Zamordowanej sjesty". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie polecam. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz:)

      Usuń

Drogi Gościu, będzie mi niezmiernie miło, jeśli nie tylko przeczytasz to, czym chcę się z Tobą podzielić, ale również zostawisz po sobie jakiś ślad, wyrazisz opinię, podzielisz się własnymi odczuciami, zachęcisz do dyskusji.

Jeśli chcesz polecić swojego bloga, proszę, zrób to!!:), ale tylko jeden raz - tyle mi w zupełności wystarczy. Na pewno do Ciebie zajrzę. Kolejne próby autoreklamy będą usuwane.

Również SPAM oraz obraźliwe/wulgarne komentarze będę bezwzględnie kasowała.