"Tryptyku z betonu, zmęczenia i śniegu" Stanisław Barańczak

Moja recenzja:
   Poezja Barańczaka z "Tryptyku z betonu, zmęczenia i śniegu" wspomina o dramatach codzienności. Codzienności głęboko upodlonej.

   Barańczak - do momentu wyjazdu z kraju poeta wybitnie miejski, od początku twórczości zrośnięty z dużym miastem, koncentrujący się na tym, co pozornie najbliższe. Jego przestrzeń to osiedla z wielkiej płyty, zimowa szarość, zatłoczony autobus, kolejka w sklepie.
   W takim pejzażu rozgrywa się dramat człowieka. Ciasnota, brak miejsca i nieprzystawalność do rzeczywistości znamionują kreację bohaterów uwięzionych w kleszczach nie swoich mieszkań, wywołując poczucie beznadziejności losu i swoistej fatalności.

   Barańczak tworzy obraz człowieka zagubionego w wielkim betonowym świecie. Obraz przerażającego, pustego blokowiska. Przerażająco pustego życia.
Gorzka ironia przebijająca z utworów odzwierciedla smutek, osaczenie i osamotnienie. Mieszkania dają tylko pozorne poczucie własności i bezpieczeństwa, ale nie zabezpieczają przed chaosem egzystencji, przed bezdomnością polegającą na zatraceniu własnej tożsamości i kompletnym braku anonimowości. Nie zabezpieczają przed bezdomnością wypływającą z rozdźwięku pomiędzy pragnieniem pojednania z miejscem pobytu i kompletną niemożnością oswojenia nie swojej przestrzeni.
    Wszystko to zamyka się w granicach czterech ścian bólu, pustego mieszkania, pustego blokowiska, pustych półek w sklepie spożywczym, stając się przylądkiem beznadziejnym, gdzie rządzi beton, sklejka i dykta oraz pycha brzydoty z jej przeświadczeniem o własnej nieprzemijalności.
    Z materii, na pierwszy rzut oka, okolicznościowej, wyłaniają się problemy natury egzystencjalnej. Sceneria świata przedstawionego oczywiście lokalizuje "akcję" liryczną, ale ta jej funkcja z pewnością nie jest najważniejsza. Sceneria przede wszystkim służy za wykładnik postawy człowieka względem otaczającego go świata. Świata, w którym nie potrafi się odnaleźć. Przestrzeń prywatna nie jest do końca własna ani bezpieczna (co trafnie komentuje tytuł cyklu "Kątem u siebie" – definiujący przejściowy status sublokatora). Jest to przestrzeń wyobcowana a zarazem osaczająca. Tak samo osaczająca, jak osaczająca jest betonowa samotność...

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Gościu, będzie mi niezmiernie miło, jeśli nie tylko przeczytasz to, czym chcę się z Tobą podzielić, ale również zostawisz po sobie jakiś ślad, wyrazisz opinię, podzielisz się własnymi odczuciami, zachęcisz do dyskusji.

Jeśli chcesz polecić swojego bloga, proszę, zrób to!!:), ale tylko jeden raz - tyle mi w zupełności wystarczy. Na pewno do Ciebie zajrzę. Kolejne próby autoreklamy będą usuwane.

Również SPAM oraz obraźliwe/wulgarne komentarze będę bezwzględnie kasowała.