"Jerozolimskie morze" Viola Wein

Opis z okładki: "Jerozolimskie morze" to opowiedziana w bezkompromisowy i daleki od ckliwości sposób historia kobiety, która nagle musi stawić czoło poważnej chorobie. Uczucie strachu, który towarzyszy temu doświadczeniu, nie jest czymś nowym w jej życiu. Wydarzenia toczące się współcześnie w Jerozolimie są przeplatane obrazami wspomnień z dzieciństwa i młodości w powojennej Polsce. (...)

Moja recenzja:
   Kiedy śmierć staje się czymś więcej niż tylko odległą abstrakcją, przychodzi moment, w którym człowiek zaczyna zastanawiać się nad życiem i nad tym, czy przeżył je wystarczająco dobrze.

    W takim momencie poznajemy bohaterkę najnowszej książki Violi Wein "Jerozolimskie morze". Nie znamy ani jej imienia, ani wieku, ani tego, co robi w życiu. Poznajemy za to jej przeszłość. Życie sprzed choroby. Życie, które raniło, osamotniło i rozczarowywało na każdym kroku. Życie, które zadało tyle bólu, że wiadomość o nowotworze nie robi na niej większego wrażenia…
   „Mąż czeka na zewnątrz? Nie ma męża? Dzieci są? Też nie ma? Kto jest?”[s. 13]. Problem w tym, że nie ma nikogo… Nikogo, kto czeka. Nikogo, kto wspiera. Nikogo, kto kocha… Osamotniona. Bezradna. Od zawsze piętnowana za żydowskie pochodzenie. Za to pochodzenie, o którym prawdy dowiaduje się dopiero w dorosłym życiu…